*
* *
w miłości falach obmyję się
zanurzę gdy piecze światło
na drodze mych dni
jej wodami skronie swe
ostudzę w miłości falach
utopię zmęczenie
w miłości falach dopłynę
do Ciebie wśród nocy
która patrzy gwiazdami na świat ...
z cyklu „Twarze gór”
*
* *
za złotem za złotem
gonimy ...
co potem
marzeń okrągłe
pieniądze
i żądze ...
a gdy czar ziemi
znika
w piersiach zatyka ...
*
* *
zroszony Panie Twą łaską
jak kwiat omdlały znów rosnę
na mych liściach pełno Twego blasku
zbudzony świetlistym dźwiękiem
jak dzwonem w kościele świata
kwitnę Panie dla Ciebie
moje korzenie są w Tobie
z Twej ziemi czerpię swe soki
ożywiasz me liście i płatki ...
*
* *
na targowisku miłości
kupisz pachnące słowa
woń tęsknoty
jak olejek nardu
na targowisku prawdy
kupisz dopasowane litery
ułożone mozaiki interesów
bukiety więdnących słów
na targowisku stanowisk
kupisz kosze nadgniłych obietnic
tuzin uśmiechów
słowa bez dźwięku
prawdy bez treści
z cyklu „Twarze gór”
*
* *
kochasz mnie wypuszczam
coraz nowe liście nadziei
może rozkwitnę
w Twoim słońcu
kochasz mnie tracę soki
gdy korzenie wyrwę
z Twej ziemi
i oddam nocy
*
* *
pukam do Ciebie
w milczenia czas
i serce Ciebie woła
wśród ulic myśli
skrzyżowanych Tobą
w chłodnych murach kościoła
pukam do Ciebie
gdy w ciszy ból
przenika mnie
z Twego Krzyża
do Ciebie pukam
proch i syn Twój
głowę pochylam zniżam ...
*
* *
wrastam w przyszłość
korzeniami przeszłości
doświadczeniem buduję
jutra most
wrastam w Ciebie
w glebę mej miłości
z Ciebie życie kształtuję
i los
jutro znowu
w Twym słońcu się zbudzę
dzwonem światła
ciepłem Twoich łask
dziś już stulam
swe listki nie marudzę
w mroku nocy
chłodem wieje świat ...
z cyklu „Twarze gór”
*
* *
1
biegnę do Ciebie jak ślepiec
mam w oczach noc
moje wołanie jest nieme
i moje dłonie żebracze
z duszy wyrywam krzyk
biegnę do Ciebie
i płaczę
2
Ty mnie przenikasz
swym światłem
miłości dotknieniem zdrowieję
wraca mój wzrok
i siły i barwy i kształt
i nadzieje ...
*
* *
powiedz mi na której łodzi
zmęczony śpisz
że nawet burza
Ciebie nie budzi
chcę się przytulić
do Twoich rąk niech mnie prowadzą
przez fale wzburzone
w niebo
powiedz mi na której łodzi
oparłeś swoją zmęczoną skroń
że nawet burza
nie budzi Ciebie ...
z cyklu „Twarze gór”
*
* *
drżę jak mała gałązka
gdy wiatr nią potrząśnie
z nagła
drżę gdy mnie przenikną
Twe płomienie
z nieba
i otwieram kielich swego serca
by w nie kropla Twojej łaski
wpadła ...
z cyklu „Twarze miłości”
*
* *
czas jest jak skrzynia
co do niej włożysz
tym żyć będziesz - -
CHOINKA BOŻONARODZENIOWA
Ostrołęka, 2000 r.
igły wystrojonej sztucznej
choinki nie mogą kaleczyć
przecież mieni się ona piękną
baśnią dzieciństwa
ma oczy gwiazd których
zaklęte marzenia niosą ciszę
wśród baśniowych bombek
łańcuszków i zmierzchu ...
NA CMENTARZU
tu są wasze choroby
zmartwienia i lęki
troski o pieniądze
pierwsze i ostatnie miłości
odeszły stąd w zaświaty
nieustanne boje o prawdę
pozostały tu pobojowiska
zwycięzców i zwyciężonych ...
z cyklu „Uroda światła”
*
* *
cierpienie to powódź słów
pomylonych spotkań
gruz
rany od szkieł materialnych
bóstw
wyrzucone jak śmieci godziny
i dni
z cyklu „Usypianie ciszy”
JESTEŚ CORAZ BLIŻEJ
myśli moje wspinają się
po oblodzonych ścianach ciszy
wśród nich delikatne pajęczyny pamięci
stoję na szczycie rumowiska dni
w bryły lodu wbijam haki Twojej łaski
ponad ciszą nie ma śmierci jest miłość i Ty ...
z cyklu „Uśmiechy dni”
*
* *
zaczniemy siebie szukać
gdy ciemność ulic przesłoni widzenie
gdy z terminarza spraw zardzewiałe
godziny jak koła wypadną z łoskotem
gdy nogi przykują na zawsze
ziemską pychę i zatrzymają zbytni pośpiech
ku sobie – od siebie
zaczniemy szukać wystraszonych dat
wypędzonych oczu i zranionych serc
z cyklu "Uśmiechy dni"
MODLITWA PIELGRZYMA
Boże Ojcze
zaprowadź mnie do domu
Synu Boży
naucz mnie kochać na Twoje podobieństwo
Boże Duchu Święty
naucz mnie żyć prawdą i prawdziwą miłością
*
* *
Świat ubolewa że spadają akcje
nie ubolewa że coraz mniej kocha ...
*
* *
poszukujemy siebie
dotykając zimnych szyb ciszy
mówiąc głośno do grobowych marmurów
poszukujemy siebie dopiero nocą
gdy dzień umknął i światło
poszukujemy siebie w labiryntach
lęków i obaw czytając zawieszone
na imionach i nazwiskach etykietki
zbyt szybko zbyt szybko napisane
wśród słów
z cyklu „Uśmiechy gwiazd”
*
* *
ziemie szczęścia jałowieją
gdy ręce zamiast pracy
szukają taniego zbytku
gdy ciało okolone
aureolą zmysłowości
swoją świątynię zamienia
na bank
ziemie szczęścia jałowieją
nie uprawiane od lat
z cyklu „W nurcie godzin”
*
* *
grzech jest jak zielsko
na polu
w ogrodzie
na działce
i jemu sprzyja
słońce
deszcz z nieba
nie wyrywany
niszczy owoce
plony dni
*
* *
po drodze
wypatruję Ciebie
gdy za szybami deszcz
i gdy drży mi serce
jak wskazówka zegarka
po drodze
wypatruję Ciebie
po ramionach krzyża
wielkiego jak czas
dojdę do Ciebie ...
*
* *
W obręczach Twojej łaski
ciągnę swój życia wóz
przede mną cienie i blaski
za mną czas jak gruz
idę znużony drogą
w ciszę w nieznany świat
ciągnę noga za nogą
mój wóz z kołami lat ...
z cyklu „W nurcie godzin”
*
* *
pod Twój Krzyż znoszę
z ulic miasta pozbierane
rany z ulic świata ból
i udrękę
pod Twój Krzyż przynoszę
krzyk niemy
nie narodzonych
pod Twój Krzyż znoszę
serce obolałych pamięć
i nadzieję mych dni ...
*
* *
Kim naprawdę jesteśmy
w lustrze ciszy
gorącej jak miłość
gdzie zagubiła się
twarz na targowisku
słów
i którą bramą trzeba
wyjść by powrócić
do siebie ...
*
* *
Żonie
wieczorną godziną
siedzisz przy mnie
miła
gdy gwiazdy
w wydmach chmur
zasypane są wszędzie
wieczorną godziną
mówisz do mnie
miła
że pogoda
znów wróci
i że jakoś będzie ...
z cyklu „W Psarskim Siole”
*
* *
nie pukaj gdy zamknięte
drzwi przed światłem
przed miłością
niech się sypią gwiezdne
skry niech płomień nocy
nie pozwoli spać tym
co kokardy patetycznych słów
uwiesili na klamkach
swych domów ...
*
* *
zbyt daleko do siebie
gdy odmierzamy centymetrem
wagą wizyty telefony
gdy milczenie nie jest barwą miłości
gdy słowa jak kamienie
zawinięte w białe płótna form
zadają ból
za daleko do siebie
gdy w ciemnych okularach
obłudy nie patrzymy
sobie w oczy ...
MEDYTACJA II
naucz nas liczyć
nasze grzechy
jak liczymy pieniądze
procenty w banku
naucz nas liczyć
nasze winy
jak liczymy upadki tych
co bardziej kochają niż my ...
z cyklu "W Psarskim Siole"
*
* *
chciałbym przebrnąć
przez wszystkie mury
by dojść do Ciebie
chciałbym dotknąć
skrawka Twoich szat
kiedy przechodzisz w tłumie
chciałbym żebyś mnie zawołał
kiedy siedzę skruszony
na drzewie marzeń ...
*
* *
świat się stał wielkim szpitalem
pełnym ran
dzielnicą kalek
bez serca
i wielkim Kościołem
Twojej miłości ...
*
* *
na dnie kieliszków
trzepiemy jak ptaki
zbyt mokre są skrzydła
by unieść się w niebo ...
z cyklu „W ramionach serca”
*
* *
dla Ciebie otwieram
codziennie oczy
pełne Twojego słońca
cieszą się wdzięczne
dla Ciebie otwieram
drzwi każdego dnia
abyś był w nim
zawsze i wszędzie
dla Ciebie zamykam
codziennie oczy
przed snem głębokim
jak miłość ...
z cyklu „We dwoje”
*
* *
dobrnęliśmy ilością lat
według dat urodzeń
dobrnęliśmy jakimś świadectwem
dyplomem
samochodem kupionym
własnymi dziećmi
czy jest w nas pełniejszy
płomień Chrystusowego bólu
gorętsza miłość ku ludziom
mądrość która jak gejzery
tryska z Ewangelii
i rozpala skroń ...
*
* *
otwieram się
spękana ziemia
otwieram się
ziemia sucha
na Ciebie
kiedy przychodzisz
odżywam
nabieram sił
żyję żyję
z cyklu „We dwoje”
*
* *
nie chcę by czas
uciekał mi między palcami
bezowocnie
ale bym w dłonie
nabrał życia
w siebie – powietrza miłości
ta nie ginie
gdy ginie ciało
ta w zapisanych księgach
przepływa korytami mądrości
wciąż pojąc łaknących
u brzegów
nie chcę bym swój czas
bezmyślnie stracił
jak owoce na drzewach
mojego sadu
które mogą przepaść
w mrozie obojętności
w śniegu trefnych wyborów
*
* *
szczęście nigdy nie jest samo
dla siebie
jest jak rzeka pełna kropel
pełna deszczu
daje życie nowym kwiatom
nowym drzewom
szczęście nie jest nigdy samo
nigdy samo ...
z cyklu „Wiry ciszy”
*
* *
Słońce niesie dzwon
słońce woła
nas ze wszystkich stron
do miłości kościoła
kiedy rosa drży
na stulonych kwiatach
ręce wznosi światła
woła siostrę brata
wznosi się na niebie
pędzi coraz dalej
wołać wszystkich ludzi
aby już nie spali ...
*
* *
I
w słomianej pogoni
za szczęściem bez fundamentów
uderzeni piorunem czasu
palimy się
zbyt szybko
II
tylko Miłość wyzwoli nas
z pustych uniesień
gdy życie pełne trudu
przebrniemy z Chrystusem
z cyklu „Wiry słońca”
DZISIAJ RANO
obudziłeś mnie nastawionym
budzikiem kwarcowym
jeszcze słońca było mało
na niebie
jeszcze chmury wałkoniły się
z wiatrem
niosąc deszcz
gdy przetarłem oczy
stanąłem pod Twym Krzyżem
i patrzyłem na Wizerunek Matki
odlanej z gipsu
i modliłem się wśród chmur
w kąciku ciemnego pokoju ...
*
* *
obojętność w miłości
to wybór nocy
gdy świta dzień ...
POZORNE
niektórym rośnie szczęście
wysokością stanowisk i dochodów ...
z cyklu "Wiry słońca"
*
* *
jesteś mocą
mojej miłości
mocą powstania
w upadku
Twoje słowa
koją jak górskie
strumienie
w upał
od Ciebie mam
życie wiedzę
szczęśliwy cel
mego życia ...
*
* *
kochasz nas
dlatego świeci słońce
a na jego polach
bawią się wrony
wśród murów
z czerwonych cegieł ...
*
* *
Jesteś taki dobry
że nawet Siebie dałeś za pokarm
dla nas ...
*
* *
chcę iść z Tobą Jezu
na miejsce pustynne ...
*
* *
płonie mój czas
jak ofiara
dla Ciebie - -
z cyklu „Wiry słońca”
*
* *
nieraz miłość otwiera się
jak rana
*
* *
nim usnę
muszę wykąpać się
w słońcu i w świetle
z Twego nieba ...
OGRÓD Z OLIWNYMI DRZEWAMI
Twoje ogrody
zroszone są deszczem
nieba owoce Twoich
ogrodów o smaku samotności
rumienią się w gorącym słońcu
i Twoje zmęczone Serce
cieszy się ich cieniem
i Twoje zmęczone nogi
chłodzą skały wśród
zroszonych drzew ...
. . . MIŁOŚĆ
tyle miłości
jesiennych liści
gwiazd dalekich roje
tyle miłości
pospieszny liścik
i każdy mówi swoje
tyle miłości
błędów uniesień pustych
jak po młocce kłosy
tyle miłości
gwiazd dalekich roje
jak kropel rosy ...
z cyklu „Wodospady miłości”
*
* *
na dworze deszcz
na dworze wiatr
muzykę grają rzewną
na dworze wiatr
płaczliwy wiatr
i deszcz łkający nade mną
na dworze deszcz
na dworze łzy
i smutek płynie z nieba
na dworze wiatr
rozprasza sny
i niesie je ulewa ...