z cyklu „Ostrołęcka Starówka”
*
* *
na drogach mego życia
ustawiłem zapory Twoich prawd
kolumny swoich nadziei
rozciągnąłem baldachim Twojej łaski
nad moją ziemią – pocałunki słońca
rodzą owoc
ale Ty dajesz wzrost
kwiaty moje wyciągają swe ręce
do Ciebie
konary pełne owoców
padają na twarz przed Tobą ...
z cyklu „Płomień ciszy”
MODLITWA
nie dozwól mi
pogubić się wśród witryn
i neonów
w jazgocie aut
w oparach spalin
w tłumie nieznanych
twarzy w prawdach
przeczących jedne drugim
na pustkowiu chłodnej
nocy na bezdrożach snu
rozbudzonego bólem ...
*
* *
nim dobiegnę do Ciebie
zdyszany
z bijącym sercem
muszę przydźwigać
na plecach
swój własny krzyż
nim dobiegnę do Ciebie
muszę przydźwigać
pomnożone talenty
z cyklu „Pocałunek słońca”
*
* *
zamieniłem swój czas
w Twój ogród
zasiałeś i posadziłeś w nim
co chciałeś
mnie powierzyłeś troskę
o drzewa i kwiaty
i owoce
znoszę Ci każdego roku
kosze swego trudu
znoszę pod Twój Krzyż
z cyklu „Przypływ światła”
*
* *
pomóż mi przetłumaczyć miłość
na język prostych
szarych godzin
gdy na żarówkach zbiera się
wciąż kurz
gdy zegarki krzyczą: idź
gdy schodząc z trzeciego pietra
mijam oplutą klatkę
zapałki i pety
gdy z jazgotem rusza
koło mnie samochód
i w deszczu tnąc kałuże
zbryzguje mnie błotem
gdy dzieci rodzą dzieci
a ojcowie krzycząc
wydają rozkazy
gdy z prawie pustym portfelem
mijam setki luksusowych aut
gdy na ziemi wśród błota
leży pijany bliźni ...
gdy ... gdy ...
z cyklu „Puchar ciszy”
*
* *
słońce wszystkim daje światło
słońce wszystkim
dla narodów jedno Światło
słońce wszystkich
słońce wznosi rzeźby kwiatów
drzew ogrodów
dla narodów jedno Światło
słońca wschody
słońce słońce daje siły
blask urodę
jednym Światłem świeci ludziom
jednym wschodem ...
z cyklu "Puchar ciszy"
*
* *
zanim przyjdzie sen
trzeba jeszcze zamknąć
namiot dnia
myśli rozpędzone stado
zatrzymać
uciszyć
zanim przyjdzie sen
trzeba jeszcze okryć się
płaszczem Twojej miłości
myśli rozpędzone stado
zatrzymać
uspokoić w Tobie ...
*
* *
ocieram Twoją twarz
z kurzu i łez
wśród pustej drogi
przyciskam Krzyż Twój
tulę pierś
mój Boże drogi
gonię swym sercem
ślad Twoich stóp
na pustej drodze
nie widzę Ciebie
a jesteś tu
na mojej drodze ...
w Lourdes, 1995 r.
z cyklu „Pustynia słońca”
*
* *
pędzę do Ciebie jak ptak
ponad domami się wzbijam
wysokie drzewa omijam
tam gdzie prowadzi Twój ślad
pędzę do Ciebie co sił
wysoko w górę się wznoszę
o nic drzewa nie proszę
z chmur tylko rosę bym pił ...
z cyklu „Pustynia światła”
*
* *
w Twojej łasce
jak w słońcu
dojrzewam
niby owoc
który strąci
wiatr
w Twoim słońcu
rumienię się
czekam
bym dla Ciebie
już dojrzały
spadł ...
*
* *
życiu na drogę
Twoja łaska
i pełne słońca
błogosławieństwo
życiu na drogę
Twoja prawda
jak jego sztandar
i zwycięstwo
życiu na drogę
krzyż codzienny
który powala
i podnosi
i Twego słowa
płomień święty
który rozpala świat
i wznosi ...
z cyklu „Radość słońca”
*
* *
gdy szliśmy przez cmentarz
grobowy mrok rozświetliły
tysiące płonących zniczy
w kształcie krzyży i serc
po mieście umarłych chodziło
tysiące żywych wśród których
rozpoznawaliśmy znane nam twarze
groby bieliły się i czerwieniły
niemą mową kwiatów
przy alejkach siedzieli
wtopieni w groby ludzie
zamyśleni cisi
w płomieniach grobowego światła
*
* *
W srebrze światła
księżyca w pełni
jak w świetle reflektora
pokazałaś mi pędzące ptaki
gdzieś w ciemność
cmentarz powiewał małymi
płomykami pamięci
ludzie nosili na rękach kwiaty
w sercach tęsknotę
przy pełni księżyca
gdy nadszedł zmierzch
*
* *
coraz bardziej pogrążam się w śnie
czasu rzeką płynę pod Twe niebo
coraz bardziej skraca się mój dzień
coraz szybciej kres nocy dobiega
coraz silniej słońce w górze lśni
coraz większą zatacza tęsknotę
więc przyspieszam a wraz ze mną dni
słońcem płoną i całe są złote
coraz głębiej dojrzewam w Twym śnie
co mnie niesie falami tęsknoty
coraz bardziej skraca się mój dzień
niby liść ognisty i złoty ...
z cyklu „Rozmyślania na piasku”
*
* *
Póki mam siły Panie
Tobie hołd niosę
kosze mej pamięci
pełne wdzięczności
dźwigam
Póki sił moich Panie
Tobie hołd śpiewam
niech wola Twa się
święci
w moich nocach
i dniach ...
z cyklu „Rozrzucone sny”
*
* *
z dzbanów marzeń
wypłukuję kurz
okruszyny wspomnień
liście lata
płynie życie
wartkim nurtem dni
z tego świata
do tamtego świata ...
z cyklu „Samotność gwiazd”
*
* *
To Bóg zatrzymał się przed tobą
to On był kiedy myślałeś
że to jest tylko zwykły nędzarz
to Boga nakarmiłeś
odartego z blasku i splendoru
To Bóg zatrzymał się przed tobą
kiedy o drogę ciebie pytał
- Jemu podałeś swoją dłoń ...
z cyklu "Samotność gwiazd"
*
* *
tak wiele interesów spraw
uliczek krętych naszych godzin
Panie oczyść nas i spraw
by zachwyt Tobą miłość rodził
w zmęczeniu minut w pocie dni
które jak chmury przemijają
oczyść nas Panie i spraw by
deszczem spadały w ziemię czasu
tak wiele interesów spraw
i słów i słów zbyt wiele pada
oczyść nas Panie z kłamstwa prawd
miłością swoją wyspowiadaj ...
z cyklu „Skrzydła słońca”
*
* *
krytyków wielu
krytyków dużo
a wiatry wieją
i wszystko burzą
a wiatry burzą
płoty ulice
złote przysięgi
i tajemnice
a wiatry wieją
ognistą falą
i co po drodze
gniotą i walą
gniotą i miażdżą
sny i przyśnienia
nawet pomniki
z cnót i kamienia ...
Z cyklu „Słoneczne miasto”
*
* *
godziny lawiną smutku
zsuwają się z dni
jak z gór
Ty przecierasz me szlaki
i leczysz
wszelki ból
Noce noce mijają
wtopiony w mrok
nasz sen
Ty idziesz na świtu
fali
w mój jasny szczęśliwy dzień ...
z cyklu „Słoneczne wybrzeża”
*
* *
odsłaniamy swoje twarze
gdy mroki ciszy
nadpływają pod noc
odkrywamy nagość serca
zdejmując wśród milczących ścian
uciążliwe protezy szczęścia
odnajdujemy Boga
lecz boimy się krzyża stając z twarzą
zeszpeconą grzechem ...
z cyklu „Słoneczny sen”
*
* *
za Tobą podążam jak ślepiec
wleczony czasem snów wiatrem
gdzie jestem nie wiem
podtrzymaj moje ręce bym przypadkiem
nie przewrócił się o nierównych chodników
krawędzie nie zbrudził nóg
błotem ulic idę za Tobą
jak ślepiec pomóż mi
bym mógł nauczyć się odczytywać
Twoją obecność Twoje słowa
na chropowatych wypukłościach
dni
z cyklu „Słońce i miłość”
*
* *
kapie kapie czas
jak wosk świecy
Twój czas i mój
wolno wolno się
wypala
spływa wosk jak ból
płomień większy
coraz większy
pnie się ciągle wzwyż
im gorętszy tym jaśniejszy
czas płonie
jak krzyż ...
z cyklu „Słońce i Ty”
MODLITWA O DESZCZ
Wznoszę ku Tobie dłonie
swe serce spieczone ciszą
deszczu ożywcze strugi daj
Panie mej ziemi
już pękającej od skwaru
nieba rozlej strugi
życia płaszczem ulżyj trawom
naszym oczom proszącym
o deszcz
z cyklu „Słońce w alei dębów”
NA MSZĘ ŚWIĘTĄ
przynoszę Ci
najlepsze chęci
i to co uznasz
za dobre
resztę spal
w ogniu swego
przebaczenia